Kilka minut ćwiczeń dziennie może sprawić, że brzuch będzie wyglądał jak kaloryfer. Jeśli więc macie trochę samozaparcia (a jeśli ja mam, to każdy z was ma), powoli możecie żegnać się z okrągłymi brzuszkami.
Wygrałam walkę z obwarzankiem. Schabik nie wylewa mi się już ze spodni i nie tworzy zbędnych wałków, kiedy siadam. A to przyjemność nie tylko dla mnie, ale także dla tych, którzy na mnie patrzą 🙂
Wiek: 29 lat. Płeć: kobieta. Figura: jabuszko. Szczupłe nóżki i ogromna oponka. Brzuszek jak przyszła mamusia. Niektórzy byli pewni, że jestem w ciąży. Każde tego typu pytanie czy stwierdzenie odbierałam jak wypowiedzenie wojny.
Później zmiana nastawienia. Cel: zrobić coś z sobą. Koniecznie. Tylko co? No to akurat nie trudne pytanie. Brzuszki!
Ćwiczyłam. Seria: trzydzieści brzuszków. Przerwa. Kolejny raz. Drugi, trzeci, czwarty. I tak codziennie. Rano i wieczorem. Czas: 10 minut. Podczas tych ćwiczeń idealnie pracowały mięśnie skośne brzucha. Kalorii spalałam niewiele, ale nie przejmowałam się tym. Priorytetem było wyćwiczenie mięśni brzuszka i walka ze zbędnym tłuszczykiem. Do Pudziana nadal mi daleko, ale ? trzeba przyznać ? wyglądam rewelacyjnie.
Efekty nie przyszły natychmiast. Musiałam poczekać. Miesiąc, dwa. Nie pamiętam. Teraz ubranie biodrówek nie jest niemożliwe. To moje ulubione spodnie. Na plażę też nie wstydzę się wychodzić. Nie ma czego się bać. Wyglądam dobrze.
Dziewczyny, nie załamujcie się. Weźcie swoje ciało w swoje w ręce. W końcu to wy nim rządzicie, a nie ono wami. Do roboty! No już!
Autor: stokrotka2100